Wizyta w ambulatorium gdyńskiej Ubezpieczalni Społecznej Kazimierza Nowaka z tkwiącym w głowie zębem
Nie lada „klient” zjawił się wczoraj w ambulatorium, pogotowia gdyńskiej Ubezpieczalni Społecznej.
Potrzebujący pomocy lekarza około 17-letni młodzieniec posiadał na głowie potężnego guza, z którego wyzierał ząb ludzki, normalny, zdrowy ząb naturalny.
Lekarz, który wziął w swoje ręce „fenomena” zdębiał, niebawem jednak doszedł do wniosku, że niezwykły ząb tkwiący w czaszce pacjenta pogotowia, nie naturalną, lecz dziwną również drogą dostał się na niezwykłe to miejsce.
„Ząbkujący” na czubku głowy zdrowy biały kieł po krótkim zabiegu „dentystycznym” usunięto, a „fenomen”, siedemnastoletni Kazimierz Nowak zamieszkały przy ulicy Winiarskiego 7 w krótkich słowach opowiedział osobliwą historię „kiełkującego” na jego głowie zęba.
Nowak uczestniczył w treningu bokserskim, urządzonym przez jeden z klubów robotniczych. W czasie walki w wadze koguciej – siedemnastoletni „kogucik” skoczył na swego przeciwnika i zamiast „sierpowym”, czy „prostym” ukarał go za drobne jakieś przekroczenie przepisów regulaminu bokserskiego zwykłym, a bardzo sprawnie wykonanym „bykiem” – głową w zęby.
Przeciwnik legł znokautowany na macie bez jednego zęba, który — trzeba trafu — nie wypadł na podłogę, lecz jako znamię występku przeciwko zasadom tego szlachetnego sportu, zezwalającego na bicie w szczęki tylko i wyłącznie ręką otuloną w skórzaną rękawicę — „wykwitł” na czubku głowy Nowaka, wykonawcy przepisowego „byka”.
Ząb w czaszce. Nie fenomen natury, lecz przyszła sława pięściarska, “Gazeta Gdańska”, 1937, nr 231, s. 6