Strona głównaPitawal - gdyńskie historie kryminalneZazdrosny mąż i lekkomyślne kuzynostwo

Zazdrosny mąż i lekkomyślne kuzynostwo

Nie wolno chodzić na zabawę, gdy należało pójść na chrzciny

Franciszek Drozd, 26-letni młody człowiek i w dodatku kawaler, umówił się ze swą kuzynka i jej mężem, że w niedzielę pójdą wspólnie do znajomych na chrzciny. W ostatniej chwili jednak młodzi kuzynowie zmienili projekt i zamiast udać się na skromną uroczystość rodzinną, postanowili spędzić wieczór bardziej hucznie i wesoło, a co najważniejsze — we dwoje.
Pozostawili więc, męża w mieszkaniu przy ul. Rybińskiego 102, sami zaś cichaczem wynieśli się do miasta. Męż, starszy, stateczny człowiek, czekał cierpliwie parę godzin, gdy zaś małżonka jego i miły kuzynek nie wracali, postanowił rozpoczęć poszukiwania. Udał się przede wszystkim do owych znajomych, gdzie odbywały się chrzciny, lecz oczywiście młodej parki tam nie zastał. Ruszył więc również do miasta i zaczął kolejno obchodzić różne lokale, gdzie wrzała wesoła niedzielna zabawa.


Na jednej z takich „tańcówek”, wśród tłoczącej się i sunącej w takt tańca ciżby, zazdrosny mąż spostrzegł wreszcie swoją uroczą połowicę, rozkosznie uśmiechniętą w ramionach młodego dansera, którym był oczywiście p. Franciszek.
Jakkolwiek sytuacja była dość jasna, starszy pan miał jeszcze tyle taktu, że nie wyciągnął z miejsca konsekwencji wobec swej lekkomyślnej małżonki i jej adoratora, lecz z angielską flegmę opuścił zabawę i wrócił do domu przy ul. Rybińskiego. Tu czekał długie godziny, nie zmrużywszy oka, a gorycz i ból wzbierały z minuty na minutę w jego sercu.

Wreszcie usłyszał kroki i wesołe głosy. Drzwi otwarły się i do pokoju wkroczyła młoda para w wyśmienitym humorze, podsyconym znakomicie wypitym alkoholem. Tego biednemu mężowi było już za wiele. Chwycił pierwszy z brzegu ciężki przedmiot (okazało się, że była to dusza od żelazka do pracowania) i zaczął okładać nim z całych sił skuzynowanego adoratora swej żony.
Rezultat, jak często w podobnych wypadkach: Drozda zabrało pogotowie, aby opatrzyć mu rany tłuczone głowy. Nie sę one zresztę groźne. Czy po tej scenie małżonkowie się pogodzili — o tym kronika milczy.

Literatura: Zazdrosny mąż i lekkomyślne kuzynostwo. Nie wolno chodzić na zabawę, gdy należało pójść na chrzciny, “Gazeta Gdańska”. – 1938, nr 227, s. 7.

Przeczytaj również

Najnowsze