Niefortunni podróżnicy

Trzej młodociani bezrobotni z Gdyni ukradli kuter „Gdy 58”, planując ucieczkę za ocean; następnego dnia jednostkę odzyskano, a sprawców zatrzymano

W nocy z soboty na niedzielę skradziono tu motorowy kuter rybacki „Gdy 58”. Wczoraj popołudniu posterunek policji w Helu doniósł, że jeden z rybaków gdyńskich zauważył na morzu skradziony kuter i zdołał go zająć przy pomocy swoich ludzi. Okazało się, że kuter skradło 3 młodocianych bezrobotnych z Gdyni — Michał Kaczorowski, Paweł Hoffmann i Edward Połać. Na pokładzie mieli oni ze sobą walizki z rzeczami i jedzeniem i zamierzali szukać szczęścia na drugiej półkuli. Niefortunnych podróżników policja helska odstawiła do więzienia sądowego w Pucku, a kuter odholowano do Gdyni i zwrócono właścicielowi / S. B. // Kurjer Poznański 1933, nr 14, s. 2

RAPORTY PORTOWE I MIEJSKIE 1929 luty 7, Gdynia – Sprawozdanie sytuacyjne kierownika Państwowego Urzędu Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego w Gdyni Władysława Staniszewskiego nr 14/Pf. za czas do 7 lutego 1929 r.,

Zimowe śnieżyce wstrzymały dowóz węgla do Gdyni, ograniczając pracę w porcie do 2–3 dni tygodniowo i zatrzymując 28 statków; napięcia po opóźnieniach zasiłków uspokoiła interwencja władz. Budownictwo stanęło, ceny placów spadły o 30–40%, a handel dławi brak gotówki i niesolidni dłużnicy. Na rynku prasy debiutuje „Gazeta Morska”, a równolegle rosną obawy przed ekspansją firm z obszaru WM Gdańska. Związki żądają 1,30 zł/h, lepszego oświetlenia i zaplecza w porcie (pracodawcy proponują 1,25 zł). Policja wzmacnia działania; bezrobocie to ok. 800 osób w mieście (ok. 3300 w okręgu), odnotowano też pojedyncze aresztowania i niewielkie pożary.

2

I. Sytuacja ogólna.
Okres sprawozdawczy większego ożywienia nie wykazał. Wspomnieć jedynie należy o pewnym wrzeniu wśród bezrobotnych, którym Okręgowy Zarząd Funduszu Bezrobocia zwlekał zbyt długo z wypłatą zasiłków. Wrzenie po-wyższe, dzięki wkroczeniu we właściwym momencie władz administracyjnych, zlikwidowano i umysły uspokojono. W ostatnich dniach, na skutek panujących w głębi kraju zadymek śnieżnych i mrozów [oraz] wynikłych z tego powodu trudności kolejowych, obniżył się do minimum dowóz węgla do Gdyni. Ponieważ zapasy na torach, które normalnie przynoszą 6 do 9 000 ton, dawno już się wyczerpały, siłą rzeczy wynikł stan, że robotnicy, nie mając co przeładowy­wać, pozbawieni są pracy. Część z nich pracuje zaledwie 3 dni w tygodniu, część 2 [dni]. Ogólna ilość okrętów czekających na załadunek w porcie wynosi 28. Pierwsze transporty węgla spodziewane są dzisiaj w godzinach popo­łudniowych. Mimo trudnej sytuacji finansowej, spowodowanej brakiem pracy, wśród robotników panuje spokój. Zdenerwowanie natomiast wywołują wiadomości nadchodzące z [Górnego] Śląska o przygotowaniach do strajku w kopalniach. Robotnik portowy bowiem zdaje sobie sprawę, że strajk w kopalniach to pozbawienie go na dłuższy czas zarobku w Gdyni, to ewentualne zmniejszenie się eksportu, a tym samym i w przyszłości przeładunku.
W dziale budowlanym panuje zastój, spowodowany mrozami. Ogólnie jednak wyczuwa się i tu zdenerwowanie z braku wiadomości, jakie kredyty przeznaczone zostaną na budowę Gdyni. Wprawdzie przedstawiciele Komitetu Rozbudowy przywieźli z Warszawy pomyślną wiadomość o zamierzeniu przeznaczenia na cel powyższy 10 milio­nów zł, tym niemniej jednak depresji to nie rozwiązało. Zastój w ruchu budowlanym przyczynił się do obniżenia [wartości] placów o 30-40% z dalszą tendencją zniżkową. W dziale handlowym w dalszym ciągu brak pieniędzy oraz słyszy się narzekania na niesolidność kupujących na kredyt. Nie tylko w Gdyni, ale i na całym Pomorzu uro­biło się zdanie, że nabywcy gdyńscy należą do najmniej solidnych Polsce.
Brak solidności w regulowaniu swych zobowiązań jeszcze bardziej utrudnia sytuację handlu. Nie można pomi­nąć milczeniem rozgoryczenia, jakie coraz bardziej utrwala się sferach urzędniczych z przyczyny przewlekania przez Ministerstwo Robót Publicznych przydziału terenu dla spółdzielni mieszkaniowych. Tylko osobiste wpływy poszczególnych ludzi działają hamująco i nie dopuszczają do przerzucania całej sprawy na łamy pism. W ostatnich dniach zwracali się do mnie przedstawiciele robotniczych spółdzielni mieszkaniowych, celem poinformowania mnie o zamiarze zlikwidowania spółdzielni. Przyczyną [jest] nieprzydzielenie terenów przez państwo i sprzeciw władz wojskowych na przydział organizacjom robotniczym terenów miejskich na Oksywiu. Sprawa hotelu robot­niczego na Grabowie zaczyna już być przez organizacje robotnicze poruszana jako ilustracja niepoważnego traktowania przez władze zagadnień robotniczych. Dla okazania na zewnątrz, że władze interesują się sprawami robotniczymi wybudowano hotel robotniczy, ale budowę wykonano w ten sposób, że z nastaniem mrozów robot­nicy musieli z hotelu uciekać z przyczyny zimna panującego wewnątrz, mimo palenia w piecach.

[II. Przegląd prasy.]
Z dniem 1 lutego br. ukazał się pierwszy numer „Gazety Morskiej” drukowanej w Poznaniu, a wydawanej przez spółkę wydającą „Gazetę Poznańską i Pomorską”, której nazwę zmieniono jednocześnie na „Gazetę Zachodnią”. Inicjatorzy utworzenia „Gazety Morskiej” zdawali sobie całkowicie sprawę, że przez szereg pierw­szych miesięcy będzie ona wymagać finansowej pomocy. Dlatego też na szeregu zebrań, jakie się odbywały, czy to u mnie w Gdyni, czy też na terenie [WM] Gdańska, starano się nakłonić firmy do zadeklarowania pewnych kwot, których łączna wysokość sięga 30 000 zł. Pewne firmy deklarują swoje poparcie, inne natomiast ociągają się do czasu wyrobienia sobie zdania o „Gazecie Morskiej”. By nie rozbijać z trudem scementowanej jedności w Gminie Polskiej w [WM] Gdańsku, postanowiono wykupić od dotychczasowego właściciela, p. [Jana] Teski, wychodzącą na terenie [WM] Gdańska „Gazetę Gdańską -Echo Gdańskie”. Uczyniono to jedynie ze względu na Gminę Polską, w której dwa zwalczające się dzienniki miejscowe mogłyby wywołać rozłam. Z punktu widzenia kupieckiego nie było bowiem racji wykupywanie dziennika deficytowego, bijącego 1 500 egzemplarzy, drukowanego w Bydgoszczy jako odbitka „Dziennika Bydgoskiego”. Mimo powyższych tendencji, część dawnych pracowników „Gazety Gdań­skiej”, z karanym przez sądy niemieckie za kradzież [Tadeuszem] Ziółkowskim na czele, w oparciu o pewne kapita­ły polskie w [WM] Gdańsku, porozumiało się z [Bolesławem] Kiełbratowskim, właścicielem wychodzącego w Gdyni „Dziennika Gdyńskiego” i rozpoczęło wydawnictwo nowego dziennika pod nazwą „Gazeta Gdańska -Dzien­nik Gdyński”. Nowe to wydawnictwo drukowane w Gdyni, w redakcji „Dziennika Gdyńskiego” daje ten sam materiał co i „Dziennik Gdyński”. […] [Jaką rolę spełni] „Gazeta Morska” w życiu społeczeństwa polskiego na wybrzeżu na razie przesądzać trudno. Pierwsze, jednakże numery nie wykazują dużego zainteresowania się sprawami morza; być może jest to wina błędów organizacyjnych, czy też nienależytego jeszcze skompletowania personelu redakcyjnego.

III. Polski ruch polityczny.
W okresie sprawozdawczym nie notowano ważniejszych przejawów życia politycznego.

IV. Polskie związki organizacji społecznych.
Towarzystwo Powstańców i Wojaków inicjatywy żadnej w pracy nie wykazuje. Związek Strzelecki po przesi­leniu reorganizacyjnym liczy około 20 członków [-] ludzi karnych i zgranych członków odbywających tygodniowe ćwiczenia. Władze wojskowe przechodzą z dużym poparciem dla tej organizacji. Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” ćwiczenia odbywa w sali „Polskiej Riwiery”. Duch na ogół panuje w organizacji dosyć mocny. Związek Rzemieślników odbywa normalne zebrania organizacyjne celem rozszerzenia swej organizacji na wszystkich rzemieślników polskich w Gdyni. Ilość członków liczy obecnie ponad 80.

V. Sekty religijne. Sprawozdanie negatywne.

VI. Mniejszości narodowe.
W miarę rozwoju miasta i życia gospodarczego w Gdyni następuje coraz silniejszy dopływ elementu niemiec­kiego, przeważnie z obszaru Wolnego M[iasta]. Gdańska. W całym szeregu firm polskich w Gdyni, jako urzędnicy, czy też jako robotnicy wykwalifikowani, zatrudniani są obywatele gdańscy, z których większość nie włada nawet językiem polskim. Również szereg firm gdańskich zakłada wspólnie z obywatelami polskimi spółki jawne, czy ciche, które pod polskimi firmami „etablują” się w Gdyni. Jeżeli się do powyższego doda, że cały szereg robót poważ­niejszych powierza się do wykonania firmom niepolskim, mającym swe siedziby poza obrębem Gdyni, bardzo często na obszarze Wolnego M[iasta]. Gdańska, to możemy urobić sobie obraz przenikania niemczyzny do jedynego tworzącego się w Polsce miasta portowego. Przedstawiciele firm polskich w rozmowie ze mną, skarżą mi się usta­wicznie na silne współzawodnictwo firm niemieckich na przetargach, które w wypadkach złożenia ofert wyższych od firm polskich, po ustaleniu tego obniżają je natychmiast poniżej poziomu firm polskich, byle tylko robotę otrzymać. Straty wynikłe z powyższego mają firmom niemieckim być wyrównywane z tajnego funduszu 10 milio­nów dolarów, przeznaczonego przez organizacje niemieckie na podtrzymanie niemczyzny w zachodnich województwach [RP]. Zrozumiałą jest rzeczą, że firmy niemieckie zatrudniają tylko Niemców [-] obywateli Rzeszy, czy też Wolnego M[iasta]. Gdańska. Tym się też tłumaczy coraz częściej rozbrzmiewający język niemiecki na ulicach Gdyni, tam bardziej, że nie władając językiem polskim robotnicy wykwalifikowani tylko po niemiecku porozumiewają się z polskimi robotnikami wykwalifikowanymi.
Moim zdaniem miarodajne władze winny się wypowiedzieć, czy wskazane jest tolerowanie dalszego napływu do Gdyni obywateli niepolskich, nie w roli kapitalistów, tworzących nowe placówki życia gospodarczego, a w roli pracobiorców, odbierających zarobki robotnikom polskim. Przy zastosowaniu w Gdyni tych samych utrudnień
[w] stosunku do obywateli gdańskich, a tym bardziej obywateli Rzeszy, jakie na terenie [WM] Gdańska stosują organy policyjne do obywateli polskich, można by z dużym powodzeniem zmniejszyć ilość zatrudnionych w Gdyni obywateli gdańskich. W ostatnich czasach do okolic Gdyni i na terenie samej Gdyni przenikają emisariusze banku holenderskiego, proponującego pożyczki oprocentowane w stosunku 4 do 100 rocznie. Wg niesprawdzonych jeszcze wiadomości, właściciel majątku Rekowo w powiecie Morskim, [Paweł] Mahnke, były oficer armii niemiec­kiej, udziela małorolnym, jako mąż zaufania banków niemieckich, pożyczek na 2% rocznie. Pieniądze Mahnke otrzymywać ma z Lęborka via Gdańsk.

VII. Ruch wywrotowy [i] przestępczość. Sprawozdanie negatywne.

VIII. Ruch zawodowy.
Zjednoczenie Zawodowe Polskie z dniem 31 stycznia br. wypowiedziało na 1 marca br. umowę, obowiązującą pomiędzy pracodawcami i pracobiorcami na terenie portu. Pertraktacje pomiędzy stronami rozpoczną się praw­dopodobnie 10 bm. Główne żądania Zjednoczenia to podwyższenie płacy do 1,30 zł za godzinę, wybudowanie przez pracodawców poczekalni i stołówki w porcie oraz lepsze oświetlenie w nocy terenów pracy. Wszystkie te wymagania, moim zdaniem, są do przyjęcia. Silniejsze oświetlenie terenów pracy nocą jest konieczne i gdyby tego nie wysunęli robotnicy, uczyniłyby to władze administracyjne, a to ze względu na bezpieczeństwo pracują­cych. Ilość bowiem nieszczęśliwych wypadków z 26 w roku 1927 podniosła się do 84 w roku 1928. Znaczna więk­szość wypadków zachodzi nocą, z braku należytego oświetlenia. Wprawdzie w roku 1928 powiększył się znacznie ruch towarów porcie, tym niemniej ilość nieszczęśliwych wypadków uważać należy za nadmiernie wysoką. Wybu­dowanie na terenie portu poczekalni, w której ewentualnie mieściłaby się i stołówka [dla] robotników pracują­cych, uważać należy również za rzecz niezbędną z punktu widzenia państwowego. Poczekalnia taka byłaby jed­nocześnie i giełdą pracy, gdzie skupiliby się wszyscy robotnicy, poszukujący zajęcia. Dzisiaj takim miejscem spełniającym rolę giełdy jest przejazd kolejowy w porcie. Tu grupują się wszyscy, którzy są do wynajęcia. I tam też kierują się przodownicy poszczególnych firm, by uzupełnić nową zmianę, względnie, aby wynająć ponad nor­malną ilość robotników. Oczekiwanie to w obecnych warunkach odbywa się [w] deszczu, śniegu czy [na] mrozie w zimie, lub też na wietrze i słońcu w lecie. Brak stołówki, gdzie robotnicy mogliby spożyć przyniesiony ze sobą posiłek lub też odpocząć w czasie przysługującej im przerwy podczas pracy, nie wpływa dodatnio na ich zdrowie, ani też przyczynia się do powiększenia wydajności pracy.
Odnośnie [do] stawek płacy, to w ostatnich dniach zauważyłem pewien zwrot ze strony pracodawców. Gdy przedtem bowiem pan [Lucjan] Byczkowski, jako przedstawiciel pracodawców, w rozmowie ze mną ustosun­kował się dosyć przychylnie do stawki 1,30 zł za godzinę, to podczas ostatnich rozmów wysuwa stawkę 1,25 zł, traktując stawkę 1,30 [zł] jako zbyt wygórowaną. Stawkę 1,25 zł po podniesieniu się wydajności robotników podniesiono by również po kilku miesiącach do 1,30 zł. Mam wrażenie, że zmiana ta zaszła w rozmowach prze­prowadzanych przez pana Wyszkowskiego z jednym z panów przedstawicieli z Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Ze swej strony, obejmując całokształt zagadnień robotniczych w Gdyni, uważam za swój obowiązek podkreślić konieczność uregulowania sprawy płac robotniczych na czas dłuższy i nie pozostawiania jej nadal otwartą. Muszą bowiem liczyć się z tym, że Związek Robotników Transportowych nie dał za wygraną i zamierza w najbliższym czasie przerzucić do Gdyni Sekretariat Okręgowy. Zamierza tu usadowić sztab ludzi wyrobionych już w tworzeniu i przewodzeniu organizacji robotniczych, gdyż zdaje sobie całkowicie sprawę, że mając mocną siedzibę w Gdyni, posiada możność organizowania i promieniowania na całe Pomorze i, że stąd łatwo im utrzymać kontakt z organi­zacjami [z] Europy Zachodniej.
Dlatego też uważam za konieczne definitywne zlikwidowanie sprawy płac robotniczych zanim Okręgowy Sekretariat Robotników Transportowych zostanie w Gdyni utworzony. Ustalenie stawki płac już obecnie na 1,30 zł umocni pomiędzy robotnikami wpływy Zjednoczenia Zawodowego i uczyni ich odpornymi na agitację Związku Robotników Transportowych. I samo Zjednoczenie będzie miało w ręku mocne atuty. Poza tym przy obecnym stanie cen i warunkach pracy, stawkę 1,30 zł uważam za osiągalną i realną. Organizowanie [się] przez Zjednoczenie Zawodowe Marynarzy posuwa się naprzód. Kadra organizacji jest już utworzona i z każdym dniem ktoś, występu­jący ze Związku Transportowców, powiększa jej szeregi. Dziś o godzinie 19.00 odbędzie się przełomowe zebranie, gdzie prawdopodobnie większość marynarzy zadeklaruje swoje wystąpienie ze Związku Transportowców.
Związek Zawodowy Robotników Transportowych definitywnie przestał istnieć. Pieczęć Związku złożono u mnie. Związek Robotników Zawodowych Oddział Żeglugi Morskiej jest w stanie rozkładu. Pracę z ostatnich tygodni cechu­je nerwowość, bezplanowość w posunięciach i determinacja w wystąpieniach na zewnątrz. Ustąpienie z organizacji ludzi, mających wpływ pomiędzy marynarzami, siłą rzeczy musiało wywołać konsternację pomiędzy załogami poszcze­gólnych statków. Obecny zarząd organizacji wszystkich z niej ustępujących, ogłasza jako zdrajców sprawy robotniczej, grożąc zemstą, zdemaskowaniem i ogłoszeniem w prasie wszystkiego, co by mogło ich skompromitować.
Wspomniana wyżej nerwowość i bezplanowość cechowała posiedzenie Zawodowego Związku Transportowców Oddział Żeglugi Morskiej w dniu 31 stycznia br., na którym informowano zebranych, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu poleciło Urzędowi Morskiemu w Gdyni angażować na statki ludzi tylko z tylko za pośrednictwem Związku Transportowców. W tej sprawie zdecydowano wysłać delegacje do Urzędu Morskiego, by na statki brani byli tylko członkowie Związku. Zdecydowano również wysłać delegację do Pana Prezydenta Rzeczypospolitej [Ignacego Mo­ścickiego], która przedstawiłaby potrzeby i bolączki marynarzy. Na podkreślenie zasługuje fakt zwracania się Związ­ku Zawodowego Robotników Transportowych Oddział Żeglugi Morskiej o pomoc do organizacji zagranicznych. Gdy mianowicie na s/s „Warta”, znajdującym się wówczas w Anglii, urządzono częściowy strajk, z Gdyni wysłano list podpisany przez Grabowskiego i Szopińskiego, obecnych menedżerów Związku do Cardif[f] do pana Hoodsona, by tamtejsza organizacja spowodowała u władz angielskich rewizję na s/s „Warta”, gdzie bezpieczeństwo marynarzy jakoby wykazywało pewne braki, a to z tej przyczyny, że szalupa na lewej burcie jakoby nie miała być w stanie nadającym się do użytku. Fakt powyższy, moim zdaniem, rzuca należyte światło na działalność transportowców.
Jeżeli faktycznie bezpieczeństwo marynarzy byłoby zagrożone, obowiązkiem polskiej organizacji było powiadomić o tym władze polskie, a nie obce. Ustosunkowanie się gdańskich Freie Gewerkschaften do Związku Transportowców w Gdyni jest w dalszym ciągu tego rodzaju, że często daje wiele do myślenia. Rady bowiem i wskazówki jak winien postąpić związek w obecnym stanie przełomu udzielane są z [WM] Gdańska. Dlatego też należy dążyć do zorganizowania marynarzy w ramach Zjednoczenia Zawodowego, któremu, moim zdaniem, w obecnej fazie udzielić trzeba jak najsilniejszego poparcia. Abstrahując od jego platformy społecznej, zyskujemy tę pewność, że nie pójdzie on pod komendę wpływów międzynarodowych.

[IX.] Bezrobocie
Bezrobocie na terenie Gdyni obejmuje obecnie około 800 osób, z czego do Funduszu Bezrobocia zgłosiło się zaledwie 325. Bezrobocie w całym okręgu, to jest powiatach: morskim, kościerskim, kartuskim i Gdyni wynosi około 3300 osób.

[X.] Stan bezpieczeństwa. Sprawozdanie negatywne.
Powiększenie obsady Komisariatów [Policji Państwowej] w Gdyni pozwoliło intensywniej pchnąć sprawę bezpieczeństwa w [mieście]. Wprawdzie pomiędzy elementem przydzielonym jest dużo ludzi jeszcze nie wyszko­lonych, tym niemniej tworzą oni już odciążenie pracy dla pracowników personelu wyszkolonego, który może być użyty z większym natężeniem energii w dziedzinie wykrywania i ścigania przestępców. Tym się też tłumaczy, że w ostatnich tygodniach znaczna część kradzieży, zwłaszcza poważniejszych, została wyśledzona i sprawcy ujęci. Tak np. dokonana w nocy z 5 na 6 bm. kradzież towarów na sumę 7-8 000 zł została wyśledzona już po kilku godzinach, zaś sprawcy w liczbie 11 ujęci tego samego dnia. Dział służby śledczej w dalszym ciągu jest do zorganizowania. Kradzieży w okresie sprawozdawczym zameldowano 74 z tego 4 z włamaniem, protokołów za opilstwo sporządzono 16, z[a] przekroczenie przepisów meldunkowych 34, przekroczenie godziny handlu 8, [za] oszustwa 9, przekroczenie przepisów sanitarnych 3, włóczęgostwo i żebractwo 3, nadmierne pobieranie cen 3 [i] przekroczenie przepisów w ruchu kołowym 6.

XI. Sytuacja nadgraniczna. Sprawozdanie negatywne.

XII. Szpiegostwo i dywersja. Sprawozdania negatywne.

XIII. [Inne.]
Dnia 21 stycznia br. na skutek telefonogramu Wydziału Śledczego [PP] w Krakowie aresztowano w Gdyni Leopolda Pawlika oraz jego kochankę Zofię Prosałównę, którzy skradli w Dębnie (powiat Nowy Targ) 4 000 dolarów. Pożarów notowano 3, które straży ogniowej udało się zlokalizować przed przybraniem groźniejszych rozmiarów.

Endecy rozbijają jedność narodową w Gdyni. Smutne zajście w dniu święta 3-go maja


Opis zakłócenia obchodów 3 maja w Gdyni przez endecję. Doszło do starć z mieszkańcami, byli ranni. Zjazd endecki zakończył się fiaskiem, a autor podkreśla, że Gdynia to miejsce pracy, a nie partyjnych sporów.

Święto, które powinien czcić cały naród polski, zostało wczoraj zprofanowane przez endeków w tak ohydny sposób, że każdy uczciwy obywatel polski powinien z pogardą napiętnować stanowisko obwiepola, to jest tych którzy w dniu wczorajszym z dnia święta narodowego próbowali zrobić partyjne podwórko dla swych interesów.
Gdynia i jej port to miejsce, od ktorego zależy przyszłość państwa.. Jednolity front narodowy, do którego przywiązuje się tak olbrzymią wagę to rzecz pierwszorzędnego znaczenia. Szczególnie jeśli zwróci się uwagę na to, że Gdynia z jednej i z drugiej strony otoczona jest przez wrogą hakatę, która niczego nie szczędzi i wojuje wszelkimi mozliwemi środkami, to nie do pomyślenie jest by naród polski rozczłonkowywał się i był wodą na młyn naszym wrogom.
Klika endeckich macherów jest innego zdania. W dniu święta narodowego postanowili oni manifestować nie siłę narodową lecz siłę partyjną.
Na dzień 3 maja zwołali oni do Gdyni swój partyjny zjazd by tutaj na tym najważniejszym i najniebezpieczniejszym odcinku polskiego morza, walić gromy na rząd Najjaśniejszej
Rzeczypospolitej, i okazywać naszym wrogom naszą niesolidarność narodową.
Zjechało się ze wszystkich miast polskich około 800 osób. I o dziwo, ci którzy zawsze mówią że są partjotami nie wzięli udziału w pochodzie narodowym, lecz rozstawiwszy się po obu stronach ulicy którą przechodził pochód gwizdem i sykiem witali defilujące oddziały Związku Strzeleckiego, Generalnej Federacji Pracy i Przysposobienia Wojskowego.
Czy patrjota polski może pogodzić się z tym by w dniu tak uroczystym w ten sposób postępować z polakami, ludźmi, kórych cały wysiłek skierowany w tym kierunku by z Polski stworzyć swą krwią i mozołną pracą państwo o mocarstwowej potędze.
Tyle o samym pochodzie który był tylko prologiem/ O godzinie 3-ciej popołudniu w saji hotelu Centralnego miały się toczyć obrady zjazdu. Społeczeństwo gdyń skie a w szczególności robotnicy sprowokowani przez endeków na pochodzie chcieli posłuchać mówców z Obwiepold.
Straż endecka przyjęła ich kijami i strzałami rewolwerowemu na co strona ..przeciw na odpowiedziała kamieniami, — rezultat tego kilku pokaleczonych po jednej i drugiej stronie.
Zaznaczyć wypada, że masy obywateli gdyńskich demonstrujących przeciw endecji składały się przeważnie z robotników i marynarzy oraz w bardzo poważnej mie­ze z miejscowej ludności kaszubskiej oraz inteligencji pracującej.
Tyle o zajściach, tak smutnych i bolesnych dla serca każdego uczciwego polaka.
Jeżeli chodzi o sam zjazd to takowy się nie udał. Po zgryźliwym przemówieniu endeckiego publicysty pana Adolfa Nowaczyńskiego, przemawiał jeszcze pan Bielecki z Warszawy, który w nadzwyczaj agresywnej formie zaatakował obecny rząd i Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego, lecz nie zdążył zakończyć swego „cennego” referatu na skutek wywołanej awantury.
Projektowany pochód nie udał się także gdyż zgromadzone tłumy niedopuściły do partyjnej manifestacji. Wobec takiego stanu rzeczy pod osłoną policji małemi grupkami zjazd musiał się rozejść.
Przypuszczać należy że endecji odechce się na przyszłość zwoływać swe zjazdy do Gdyni. Gdynia to miejsce wytężonego wysiłku wszystkich obywateli bez wzglę­
du na przekonania a nie partyjny śmietnik zgangrenowanej partji.
J. B.
Streszczenie
Opis zakłócenia obchodów 3 maja w Gdyni przez endecję. Doszło do starć z mieszkańcami, byli ranni. Zjazd endecki zakończył się fiaskiem, a autor podkreśla, że Gdynia to miejsce pracy, a nie partyjnych sporów.

1929 styczeń 17, Gdynia – Tygodniowe sprawozdanie sytuacyjne nr 1, 2 i 3 kierownika Państwowego Urzędu Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego w Gdyni Władysława Staniszewskiego

Na tle mrozów i spowolnienia robót budowlanych życie polityczne niemal zamarło: BBWR bez inicjatyw, Stronnictwo Narodowe faktycznie nieobecne, aktywność ograniczyła się m.in. do spotkania niemieckich działaczy z posłem Pankratzem. Prasa przegrupowuje się: słaby „Dziennik Gdyński”, zapowiedziana „Gazeta Morska” (red. W. Downarowicz), możliwe likwidacje „Gazety Gdańskiej”, „Dziennika Gdyńskiego” i tytułów kaszubskich; inne dzienniki rozszerzają działy gdyńskie. W stowarzyszeniach: „Sokół” działa, „Strzelec” tkwi w reorganizacji; PCK, ZOR i „Kropla Mleka” prowadzą zbiórki i zabawy. W ruchu zawodowym po przegranym strajku słabnie Związek Transportowców, a Zjednoczenie Zawodowe odzyskuje wpływy i szykuje podwyżkę stawek do 1,30 zł/h oraz postulaty socjalne; powstaje Stowarzyszenie Rzemieślników Katolickich. Władze alarmują o propagandowych pogłoskach o „zamarznięciu” portu (nieprawdziwe) i wskazują na potrzebę wzmocnienia Policji oraz utworzenia silnego działu śledczego wobec napływu „elementu niepożądanego” i wzrostu przestępczości (włamania na Kamiennej Górze, napaści, wypadki). Zwraca się też uwagę na germanizację w przestrzeni publicznej i nadmierne zatrudnienie cudzoziemców kosztem bezrobotnych Polaków.

1

I. Sytuacja ogólna.
Okres sprawozdawczy nie wyróżniał się intensywniejszą pracą w organizacjach politycznych. Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem na terenie Gdyni żadnej inicjatywy i żadnej pracy nie przejawiał. Jak to już w jednym ze sprawozdań wspomniałem, mecenas p. [Mieczysław] Mosiewicz, który pracę powyższą ma prowadzić, mimo dłuższego pobytu na terenie Gdyni nie wykazał się zamiłowaniem do spraw społecznych czy politycznych. Cała jego działalność ograniczyła się o ile mi wiadomo do przedłożenia pewnych memoriałów w kwestii gdańskiej. Dyrektor gdyńskiego Oddziału Banku Gospodarstwa Krajowego, p. [Stanisław] Weyers, oświadczył mi, że mecenas Mosiewicz w rozmowie z Delegatem Rządu na Gdynię p. [Mieczysławem] Bilkiem zwrócił uwagę na to, że wszystkie umowy rejentalne, zarówno państwowe, jak i samorządowe winny być robione u niego jako członka Bezpartyjnego Bloku [Współpracy z Rządem], a nie u rejentów nienależących do Bloku.
Stronnictwo Narodowe na terenie Gdyni nie istnieje, aczkolwiek są ludzie o wyraźnych poglądach tego stron­nictwa, jednakże niezrzeszeni i nieodgrywający większych wpływów w mieście. W dniu 13 bm. w winiarni „Grand Cafe” odbyło się zebranie przedstawicieli organizacji niemieckich z powiatu [morskiego], zorganizowane przez posła do Sejmu [RP], [Artura] Pankra[t]za. Obecnych było 9 delegatów. Ogólna ilość prowadzonych robót z powo­du mrozów zmniejszyła się do minimum. Większość robotników rozjechała się do domów. Pozostali poszukują pracy, której jednakże w danej chwili znaleźć nie mogą. Nie osłabła tylko praca w porcie przy przeładunku towarów. Wiadomości podane przez dzienniki o zamarznięciu portu są nieprawdziwe, a szkodzą rozwojowi portu o tyle, że Urząd Morski [w Gdyni] dostaje z różnych stron telegraficzne zapytania czy można wysłać statki do Gdyni. Wiadomości te bowiem zostały rozesłane w świat przez nieprzychylną nam propagandę. Odnośnie [do] bezpieczeństwa, konieczne jest powiększenie w możliwie najbliższym czasie ilości funkcjonariuszy PP i zorgani­zowanie Oddziału Śledczego.

II. Przegląd prasy.
Wychodzący na terenie Gdyni „Dziennik Gdyński” w dalszym ciągu zajmuje w stosunku do poczynań rządu stanowisko przychylne. Pod wpływem Ajencji Wschodniej, która zasila go bezpłatnie, zarówno wiadomo­ściami, jak i artykułami, poziom jego podniósł się, aczkolwiek w redakcji widzi się w dalszym ciągu brak inteli­gentnych sił. „Dziennik Gdyński”, jako pozbawiony jasnego i wyraźnego kierunku, czy to politycznego, czy gospodarczego nie posiada żadnego wpływu. Jest to w dalszym ciągu pismo, podające pewną ilość spóźnionych wiadomości. Od 20 bm. zacznie wychodzić na terenie wybrzeża „Gazeta Morska”. Będzie to część składowa „Gazety Poznańskiej i Pomorskiej” drukowanej i wychodzącej Poznaniu.„Gazeta Morska”, której miejscem wydawania będzie Gdynia i Gdańsk, dział polityczny [i] wiadomości telegraficzne posiadać będzie taki[e] sam[e], co „Gazeta Poznańska i Pomorska”. Natomiast dział ekonomiczny, handlu morskiego i ruch portowy będzie redagowany w Gdyni i telegraficznie przekazywany do Poznania, gdzie będzie się drukować „Gazeta Morska”. Jej redaktorem w Gdyni został [Waldemar] Downarowicz, pracując[y] do tego czasu w czasopiśmie „Morze”. „Gazeta Gdańska” przestanie wychodzić. Jest tendencja do zlikwidowania „Dziennika Gdyńskiego” [i] „Gazety Gdyńskiej”, drukowanej w Wejherowie jako odbitka „Gazety Kaszubskiej”. Również jest tendencja do zlikwidowania i samej „Gazety Kaszubskiej”. Na razie wycofano, wynoszący ponad 7% kapitału, udział Prezydium Rady Ministrów w tym czasopiśmie […] na ogólną sumę 78 000 zł. Od pewnego czasu, wychodzący w Grudziądzu „Goniec Nadwiślański” mniej więcej stronicę poświęca sprawom Gdyni. Redaguje to na miejscu p. [Włodzimierz] Pełka były współpracownik „Dziennika Gdyńskiego”. Również „Słowo Pomorskie” zamierza w każdodziennym nakładzie poświęcić pewną ilość miejsca Gdyni [i] sprawom morskim, osadzając na miejscu stałego swego współpracownika.

III. Ruch polityczny.
Stronnictwo Narodowe nie istnieje. BBWR nie przejawia żadnej działalności. Również i w organizacjach robotniczych praca polityczna zamarła. O naradach posła Pankra[t]za z delegatami organizacji niemieckich w powiecie pisałem w dziale ogólnym. Komitet Morski Ligi Mocarstwowego Rozwoju Polski założył Komitety Powiatowe w Gdańsku, Gdyni i w Wejherowie. Komitet w Pucku jest w stanie organizacji.

IV. Polskie związki i stowarzyszenia społeczne.
[Towarzystwo Gimnastyczne] „Sokół” pracuje normalnie. Zbiórki tygodniowe odbywają są dosyć licznie i ćwi­czenia rozpoczynają się z[e] stosunkowo niewielkimi opóźnieniami. „Strzelec” w dalszym ciągu nie wyszedł z okresu reorganizacji. Wybrany na prezesa mecenas [Mieczysław] Mosiewicz sprawami „Strzelca” nie zajmuje się zupełnie. Toż samo nie przejawiają działalności [Ignacy] Wieleżyński, [Witold] Skup i [Władysław] Pitera. Jedynie [Bolesław] Janicki z [Kierownictwa] Budowy Portu skupił wokół siebie kilkunastu członków i odbywa z nimi zebrania. [Polski] Czerwony Krzyż urządził doroczną zabawę w dniu 12 bm., z której czysty dochód w sumie około 600 zł zasilił [jego] kasę. Związek Oficerów Rezerwy [RP], po szeregu zebrań organizacyjnych, wystąpił w dniu 5 bm. z doroczna zabawą, silnie obesłaną przez ludność cywilną Gdyni i [WM] Gdańska, natomiast bardzo słabo przez oficerów Marynarki [Wojennej RP]. Fakt ten, że oficerowie ze służby czynnej nie uważają za konieczne podtrzy­mania ściślejszej łączności z oficerami rezerwy, uważać należy za objaw ujemny. „Kropla Mleka” na zasilenie swej kasy urządziła koncert, z którego dochód wyniósł około 800 zł.

V. Sekty religijne. Nieaktualne.

VI. Mniejszości narodowe.
Powtórnie [należy] zwrócić uwagę na okoliczność, że słyszy się na ulicach dzieci ze Szkoły Powszechnej, używające pomiędzy sobą języka niemieckiego. Jeżeli się weźmie pod uwagę, że Niemców, obywateli Polskich, jest w Gdyni zaledwie kilkudziesięciu, to fakt, że w 9 lat po przyłączeniu wybrzeża do Polski dzieci szkolne roz­mawiają pomiędzy sobą na ulicach w języku niemieckim, dowodzi małego wpływu szkoły na wychowanie młodego pokolenia. Ogólnie słyszeć się daje, że na stronę narodowego wychowania w Szkole Powszechnej w Gdyni kierow­nictwo jej zbyt małą zwraca uwagę. Poza tym zastrzec się należy przeciwko metodom wychowawczym używanym w Szkole Powszechnej, do których kierownictwo zalicza między innymi bicie dzieci po twarzy. Wtórnym, niezdro­wym objawem jest duża ilość pracujących w Gdyni obywateli niemieckich. O ile zrozumiałą jest rzeczą zatrud­nienie obywateli obcych w działach, gdzie nie posiadamy jeszcze odpowiednio wyszkolonych obywateli polskich,
o tyle nie znajduje uzasadnienia dawanie zarobków Niemcom, obywatelom Rzeszy, a wypłacanie zasiłków bezro­botnym Polakom. Wskazanym by było, by Wydział Przemysłowy zajmował bardziej restrykcyjne stanowisko przy wypowiadaniu się odnośnie [do] przedłużenia wiz konsularnych obywateli niemieckich, zwłaszcza gdy ci nie znają języka polskiego i zmuszają robotników do posiłkowania się językiem niemieckim. W końcu zwrócić należy uwagę i na to, że coraz więcej w Gdyni „etabluje” się Niemców, obywateli gdańskich, używających w biurowości języka niemieckiego.

VII. Ruch wywrotowy. Sprawozdanie negatywne.

VIII. Ruch zawodowy.
Związek Robotników Transportowych RP Oddział w Gdyni po przeprowadzonym strajku w porcie stracił całko­wicie wpływy i znaczenie między robotnikami. Cała masa robotnicza, która przedtem należała do Zjednoczenia Zawodowego i na skutek licytacji transportowców w dziedzinie zarobków odpłynęła od Zjednoczenia do Związku Transportowców. W konsekwencji przegranego strajku znalazła się w szeregach Zjednoczenia Zawodowego, które dzisiaj liczy około 700 członków przyjętych na podstawie podpisanej deklaracji. Od Związku Transportowców odpadli nawet ich czołowi ludzie w Gdyni jak: Renc, Szymański, Kowalski i inni. I dopiero teraz Renc zeznaje, że w jego obecności członek Rady Portu w Gdańsku Werner dawał Urbanowi Zielonce z Wejherowa pieniądze na koszty organizowania transportowców. W dziale robotników portowych Związek Transportowców liczy zaledwie kilkudziesięciu członków. Dla rehabilitacji Oddział Marynarzy w Związku Transportowców zamierzał wykorzystać pewne fermenty pośród załogi poszczególnych statków, należących zarówno do „Żeglugi [Polskiej]”, jak i „Robu­ra”. Jednakże moment [ten] nie mógł być wykorzystany, po pierwsze dlatego, że urządzony w obecnej porze strajk marynarzy z góry byłby skazany na przegraną. Po wtóre wpływy transportowców pomiędzy marynarzami również zmniejszyły się. W ostatnim czasie Oddział Marynarzy w Związku Transportowców uległ reorganizacji. Powołano do zarządu zupełnie nowych ludzi. Zjednoczenie Zawodowe wykorzystuje koniunkturę, jaka mu się nadarzyła, by utwierdzić swoje wpływy pomiędzy robotnikami. Strajk w [gdyńskim] porcie był zorganizowany i poprowadzony przez Związek Transportowców, przy przeciwstawieniu mu się, aczkolwiek tylko teoretycznym ze strony Zjednoczenia Zawodowego. Dlatego też przy podpisywaniu umowy, na skutek orzeczenia arbitra, Zjedno­czenie Zawodowe zastrzegło sobie wolną rękę, tym bardziej, że gdy przed strajkiem robotnik I kategorii pobierał za godzinę 1,25 zł, to po strajku stawka ta wynosiła 1,20 zł. Gdy, więc obecnie robotnicy przeszli znowu do Zjed­noczenia, które czuje się na siłach przeprowadzić kampanię o płacę z końcem bm. wypowie ono obowiązującą umowę, stawiając nową cenę, mianowicie 1,30 zł. za godzinę. Powyższa stawka ma być wysunięta nie jako dyskut[o]w[a]na, a jako osiągalna. O tendencjach Zjednoczenia powiadomiłem przedstawiciela pracodawców, by mogli się [oni] przygotować do nowych warunków. Z koniecznością podwyższenia stawek dzisiaj już pracodaw­cy się liczą. Odnośnie [do] samej stawki 1,30 zł za godzinę, to ze swej strony uważam ją za realną dla robotników, gdyż gdy w czasie strajku moja osoba wysuwaną była na arbitra, pracodawcy chcieli ode mnie otrzymać przyrze­czenie, że jako arbiter nie określę wyższej stawki niż 1,30 zł. Poza stawką Zjednoczenie do nowej umowy wysunie szereg żądań społecznych, [takich] jak: umywalnię, szatnię itp. nad którymi dłuższej dyskusji być nie powinno. W dniu 13 bm. odbyło się zebranie organizacyjne Stowarzyszenia Rzemieślników Katolickich w Gdyni. Po ustaleniu liczby zapisanych członków, których Stowarzyszenie liczy w danej chwili około 60, przyjęto statut oraz ukonsty­tuowano Zarząd. Jest to duży krok naprzód w zorganizowaniu się rzemieślników w Gdyni, których ilość ustawicznie wzrasta. Jeżeli się weźmie pod uwagę, że przedtem powstały już[:] Stowarzyszenie Kupców, obejmujące zarów­no kupców samodzielnych jak i sekcję pomocników kupieckich oraz Stowarzyszenie Przemysłowców, to widzimy, że życie gospodarcze w Gdyni przybiera formy organizacyjne.

IX. Strajki. Sprawozdanie negatywne.
Niejednolity element robotniczy przybyły do Gdyni z terenu z całej Rzeczypospolitej, jak i spowodowane mrozami zmniejszenie się ilości robót, oddziałały ujemnie na stan bezpieczeństwa. Solidny element robotniczy, nie znajdując w Gdyni w danej chwili pracy, powrócił do swych domów [i] do swych rodzin. Pozostały natomiast bez pracy te jednostki, które, czy to wrócić nie mają dokąd, czy też ścigani przez władze sądowe i policyjne, chcą uniknąć przed pościgiem na terenie Gdyni. I ten element ustawicznie przysparza pracy. Z nich bowiem rekrutują się i ci, którzy dokonują włamań i rabunku w pozostawionych na Kamiennej Górze bez właściciela i bez jakiego­kolwiek dozoru willach, jak i ci, którzy na terenie, czy w okolicach portu w godzinach nocnych umieją pchnąć nożem przechodnia, by zabrać mu portfel z kilkoma czy kilkudziesięcioma zł. Jak również i ci, co dokonują kradzieży w mieszkaniach, sklepach itp.
By opanować sytuację i zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo mienia i życia, należy powiększyć i to w czasie jak najszybszym, liczbę funkcjonariuszy Policji Państwowej. Gdynia bowiem jako miasto, będąca dopiero w sta­nie budowy i jako miasto portowe, wymaga specjalnie silnej obsady. Również dział policji śledczej winien być zorganizowany silnie i licznie, by nie dopuścić, ażeby Gdynia stała się tym czym jest [WM] Gdańsk dzisiaj, [czyli] centralą szpiegostwa, paserstwa, handlu żywym towarem itp. Zorganizowanie w Gdyni silnego działu śledczego. Jest tym konieczniejsze, że przenikanie elementów niepożądanych z [WM] Gdańska jest silne i wykazuje tenden­cję wzrastającą. Odnośnie [do] cyfrowych danych to od 1 stycznia br. kradzieży z włamaniem zameldowano 2, kradzieży zwykłych 38. Ustalono 13 przekroczeń przepisów o ruch drogowym, 2 meldunkowych, 7 o godzinach handlu, 3 sanitarnych, 3 budowlanych, 11 o ograniczeniach sprzedaży alkoholu oraz szereg innych. Z ważniej­szych wymienić należy[:] włamanie do czterech willi na Kamiennej Górze, pozostawionych bez dozoru, między innymi do willi [Wacława] Sieroszewskiego i rozgrabienie ich. Część rzeczy zagrabionych odnaleziono, sprawcy częściowo [zostali] ujęci. Napad nocny na członka załogi jednego z holowników na terenie portu. Zadano mu rany nożami i okradziono. Okradzenie kajuty kapitana jednego ze statków, znajdujących się w porcie. Najechanie taksówki na dwoje przechodni[ów] na ul. Portowej i spowodowanie dwóch wypadków śmiertelnych. Najechanie taksówek na ul. 10 Lutego i Szosie Gdańskiej na przechodni[ów] i okaleczenie ich. Napad nieznanych osób na jednego z robotników na Szosie Gdańskiej i okaleczenie go nożem.

Uroczysty obchód Konstytucji 3-go maja

Relacja opisuje gdyńskie obchody 3 maja: pochód, mszę, defiladę, udekorowanie uczestników, akademię oraz recytację wiersza inż. Zuskego. Podkreślono udział organizacji społecznych i wojska.

Dorocznym zwyczajem ludność polska i w tym roku obchodziła dzień święta narodowego. Wczesnym rankiem przy sprzyjającej pogodzie przed dworcem kolejowym zaczęły się zbierać organizacje i stowarzyszenia, oraz potężne jak na Gdynię tłumy. Około godz. 10-tej uformował się okazały pochód, który wyruszył do nowego kościoła na uroczyste nabożeństwo. Po nabożeństwie i okolicznościowym kazaniu pochód skierował się na ulicę 10-go lutego gdzie władze miejscowe przyjęły defiladę.
Bardzo dobre wrażenie sprawiały oddziały przysposobienia wojskowego, zwłaszcza oddział Strzelca jednolicie umundorowany, i zachowujący się czysto po wojskowemu.
Liczny udział w pochodzie wzięła Generalna Federacja Pracy, oddziały kolejowe, związki rzemieślników i robotników katolickich oraz Bractwo Strzeleckie.
Po pochodzie, nad morzem odbyło się uroczyste dekorowanie przez p. Starostę Grodzkiego pułk. Pożerskiego w asystencji p. Prezydenta miasta i p. dyrektora Bergera.
Następnie odbyła się akademia urozmaicona programem wokalnem, na której przemawiał p. prezes Berger, który w rzeczowych i głębokich słowach określił przyczyny dla których powstała Konstytucja wskazując na jej olbrzymie znaczenie dla państwa.
Na zakończenie p. inż. Zuske recytował wiersz własnego utworu p. t. “Polska Konstytucja Ducha” treść i forma którego wywarła olbrzymie wrażenie, za co licznie zgromadzeni urządzili mu gorącą owację.
J. B.

Takiej kradzieży jeszcze nie było!

Nurek z Gdyni skradł cynk z … dna morskiego

Sąd Okręgowy w Gdyni rozpatrywał ostatnio sprawę znanego na tut. terenie nurka Sieji oskarżonego o kradzież bloku cynku, będącego własnością jednej z firm spedycyjnych a znajdującego się na dnie morza. Nurek Sieja zaangażowany do wydobycia bloku cynkowego oświadczył po przeprowadzeniu poszukiwań, że bloku nie znalazł, gdy tymczasem wydobył go i sprzedał. Wyrokiem sądu nurek Sieja skazany został na 7 mies. więzienia // Gazeta Gdańska 1938, nr 133, s. 1

Bójka robotników z kontrolerami portowemi

W porcie doszło do bójki robotników z kontrolerem, którego próbowano wrzucić do kanału; sprawę skierowano do prokuratury, a winnych zwolniono z pracy

Onegdaj powstała  onegdaj na terenie portowym. Bijatyka powstała na tle podziału pracy i skutkiem obostrzonej kontroli nad wykonywaniem pracy przez poszczególnych robotników. W ciągu sprzeczki robotnicy – było ich kilku odrazu zamierzali skąpać w kanale portowym jednego z kontrolerów, który tylko dzięki przytomności umysłu nie wpadł do wody. Sprawa oddana została prokuratorji. Zbyt krewcy robotnicy wydaleni zostali z pracy // Gazeta Gdańska „Echo Gdańskie”, 1927.06.14 nr 133, s. 7

Przyłapany złodziej portowy

W związku z falą kradzieży w porcie policja zintensyfikowała nocny nadzór i ujęła robotnika M. na kradzieży desek z wagonu; po przyznaniu się do kilku podobnych czynów trafił do więzienia w Wejherowie.

Od pewnego czasu zaczęły się mnożyć wypadki kradzieży desek i drzewa w ogóle, węgli i innych materiałów w porcie. Policja zatem bacznie zaczęła śledzić wszystkich robotników zatrudnionych szczególnie w nocy na terenie portowym. Onegdaj przyłapano niejakiego M. właśnie w tej chwili, kiedy zabierał z wagonu deski, przeznaczone do transportu zagranicę. Złodzieja, który przyznał się do popełnienia kilku innych kradzieży portowych, odstawiono do więzienia sądowego w Wejherowie // Gazeta Gdańska „Echo Gdańskie”, 1927.05.15 nr 110, s. 7

200 ton towarów dla Ambasady Amerykańskiej w Moskwie

Fiński statek „Ivallo” wypłynął z Gdyni z 200 tonami, głównie żywności, dla Ambasady Amerykańskiej w Moskwie, wyładunek nastąpi w Helsinkach, skąd ładunek pojedzie tranzytem koleją do Moskwy.

Ostatnio odszedł z Gdyni fiński statek „Ivallo” zabierając między innymi 200 ton towarów dla Ambasady Amerykańskiej w Moskwie. Ładunek ten składa się głównie z żywności. Statek wyładuje towar w Helsinkach, skąd koleją tranzytem skierowany zostanie do Moskwy.

Literatura: 200 ton towarów dla Ambasady Amerykańskiej w Moskwie, “Dziennik Bałtycki”. – 1946, nr 9.

Budowa stacji bunkrowej

Port Gdynia buduje stację bunkrową na węgiel, co przy niskich opłatach i dogodnym wejściu zwiększy ruch statków (zwłaszcza do Finlandii)

Jak wiadomo buduje się w porcie gdyńskim stacja bunkrowa, która zaopatrywać będzie statki w węgiel. Bunkrowanie w Gdyni opłaca się statkom, gdyż port posiada dogodne wejścia a opłaty są nadzwyczaj niskie. Z uruchomieniem stacji należy się spodziewać dalszego wzrostu liczby statków bunkrujących, szczególnie z liczby tych, które kursują do Finlandji po ładunki drzewne. Na przyczółku stacji ustawia się w obecnej chwili wieże przeładunkowe // Przegląd Gdyński. – 1930, nr 1, s. 3

Kupcy i przemysłowcy hamburscy w Gdyni

Do Gdyni wkrótce przybędzie po raz pierwszy grupa kupców i przemysłowców z Hamburga, zmierzająca na Targi Wschodnie do Lwowa, by zwiedzić port i budujące się miasto—wizyta o dużym znaczeniu propagandowym.

W najbliższych dniach przybędzie do Gdyni wycieczka kupców i przemysłowców z Hamburga, która udaje się na Targi Wschodnie do Lwowa. Członkowie wycieczki zwiedzą port i jego urządzenia oraz budujące się miasto. Znaczenie propagandowe wycieczki będzie poważne, jeśli się zważy, że przybywają do nas poraź pierwszy przedstawiciele sfer gospodarczych wielkiego portu niemieckiego // Przegląd Gdyński. – 1930, nr 1, s. [1]

Gdyńskie Żagle na Kamiennej Górze

Gdyńśkie Żagle na Kamiennej Górze

Zapraszamy na III edycję wyjątkowego festynu rodzinnego “Gdyńskie Żagle na Kamiennej Górze”, który odbędzie się 6 września 2025 r. w samym sercu Gdyni.

Czeka nas dzień pełen muzyki, atrakcji i wspólnej zabawy. Na scenie: Grupa Taneczna, CaliforniaDuet, Nandakike oraz Arkadiusz Szulc z Zespołem. Pomiędzy koncertami Klaudia Polkowska poprowadzi konkursy i animacje dla dzieci i młodzieży.

6 września 2025 roku, Amfiteatr Kamienna Góra

Wstęp wolny, zapraszamy.

Gdyńskie Żagle na Kamiennej Górze

Nowa linja okrętowa

Z początkiem bieżącego miesiąca uruchomiono nową linię żeglugową łączącą Gdynię i Gdańsk z portami bałtyckimi

Z początkiem bm. uruchomiona została nowa linja okrętowa łącząca Gdynię i Gdańsk z państwami bałtyckiemi (Królewiec, Kłajpeda, Libawa, a w miarę potrzeby i Ryga). Na linji tej kursować będzie nowoczesny żaglowiec „Wilhelm Luhring” co 7 dni. Na najbliższy okres czasu przewidziane są odjazdy statku dnia 10, 17 i 24 lutego, w marcu zaś dnia 3, 10, 17, 24 i 31. Reprezentantem linji tej jest firma „Bergenske” //Gazeta Kaszubska. – 1934, nr 33, s. 3

Olbrzymi pożar w Gdyni

Górne piętra Chłodni Portowej w płomieniach. – Smoła przyczyną pożaru. — Kłęby dymu utrudniały akcję ratunkową. — Agregaty w robocie. — Olbrzymie straty. — Straż Pożarna pracowała w maskach


Wczoraj t. j. w poniedziałek, dnia 5-go bm. około godziny 11-tej w południe w nowo nadbudowanej części Chłodni Portowej na IV piętrze przy instalowaniu płyt izolacyjnych zapaliła się smoła. W krótkim czasie ogień objął część czwartego i piątego piętra, niszcząc świeżo ułożoną izolację korkową oraz część rusztowania. Płomień wybuchł od strony wschodniej i zapalił dach, temperatura zaś była tak silna, że w niektórych miejscach popękał beton.
Do pożaru przybyła niezwłocznie Portowa Straż Pożarna i Miejska Straż Pożarna oraz cholowniki „Żeglugi Polskiej” i Marynarki Wojennej11, oraz oficerowie z s. s. „Kościuszko”. Pracowały również poraź pierwszy nowe agregaty gdyńskiej Straży Pożarnej pod ogólną komendą pp. kom. Pietraszewicza i kom. Korzekwianica.
Akcja ratunkowa była utrudniona wskutek trudnego dostępu do ognia ze zewnątrz budynku oraz silnego dymu, jaki wydzielała paląca się smoła. Przez dłuższy czas strażacy pracowali w maskach.
Na miejsce wypadku przybyli natychmiast pp. dyr. Urzędu Morskiego Łęgowski, komandor Filanowicz, z ramienia Instytutu Eksportowego Dereziński, kapitan portu Kański, major Pajdak, nadkomisarz P. P. Sozański, oraz lekarze z Ambulatorjum dr. Tomaszunas i dr. Flisowski.
Około godziny 13-tej ogień zlokalizowano, lecz akcja ratunkowa trwała do późnego wieczora; do dziś rana pełniono straż przy dogasaniu tlącego się korka.
Fama głosi, że sikoro ogień doszedłby na III piętro, wtedy cała Chłodnia Portowa wyleciałaby w powietrze, gdyż właśnie tam była ulokowaną benzyna.
Straty są olbrzymie. Na miejscu wypadku do późnego wieczora gromadziła się licznie żądna sensacji publiczność // Gazeta Kaszubska 1934, nr 30, s. 1

Ograniczenie żeglugi na wodach polskich

Kierownictwo marynarki wojennej podaje do powszechnej wiadomości, że na obszarze polskich wód wewnętrznych i terytorialnych, ograniczonych linią – 3 milowej odległości od brzegu polskiego – żegluga jest niebezpieczna. Statki przychodzące do Gdyni powinny podejść do punktu wyznaczonego, skąd żądają pilota i oczekują na jego przybycie // Robotnik. – 1939, nr 243, s. 2

Niemcy kontrolują na Bałtyku obce statki


Do portu gdyńskiego przybył z Filadelfii statek grecki “Joannis Carrs” z ładunkiem złomu. Przedwczoraj, w czasie przejścia Kanału Kilońskiego statek grecki został zatrzymany i zrewidowany przez umundurowanych żołnierzy i uzbrojonych hitlerowców. Na protesty kapitana statku grożono m u rewolwerami, wykrzykując, że z ładunkiem tym nie powinien jechać do Gdyni. W końcu statek po kilkugodzinnym zatrzymaniu został wypuszczony // Dziennik Poznański 1939, nr 200, s. 6